Tak o sobie powiedziałby zapewne niejeden
człowiek skazany na nieuleczalną chorobę. Przykładem tego są ludzie z
fizycznymi ułomnościami lub całkowicie zniekształceni przez rzadkie
schorzenia. Od wieków budzili oni wstręt, odrazę, bądź chorą fascynację.
Nierzadko utalentowani i wrażliwi, zaś z powodu swojego wyglądu nieraz
byli obiektem drwin i rozrywki w cyrkach oraz gabinetach osobliwości.
Jednym z takich przypadków był człowiek – słoń, a w zasadzie Joseph Merrick urodzony
147 lat temu w Anglii. W wieku 11 lat został porzucony przez rodzinę,
gdyż wówczas nieznana jeszcze choroba doprowadziła do deformacji jego twarzy.
Kształt jej przypominał słoniową czaszkę, zniekształcając również całe
ciało chłopca. Dorastając pod opieką wuja, próbował sił w ulicznym
handlu, jednak nękające go dzieciaki szybko spowodowały, że porzucił to
zajęcie. Szukając szansy na normalne zarobki trafił do cyrku „dziwów natury”.
Jednak jak wrócił z tournee po Europie, został pozbawiony domu i
środków do życia. Jego los odmieniła dopiero policja, która ratując go z
tłumu, przywiozła do szpitala dr Fredericka Trevesa, u którego Joseph
znalazł w końcu swój wymarzony dom. Merrick resztę swojego życia spędził
na czytaniu, pisaniu wierszy oraz spotykaniu się ze znanymi ludźmi.
Jednak postęp choroby doprowadził do deformacji jego ciała i w konsekwencji do śmierci. Merrick zmarł w wieku 29 lat, a jego historię możemy bliżej poznać oglądając film Davida Lyncha ” Człowiek Słoń”.
W czasach kiedy nie było ani maszynek do golenia ani depilatorów, nie
wspominając już o operacjach plastycznych, nadmierne owłosienie u ludzi
budziło zarazem strach, jak i ogromną ciekawość. Takie osoby w
objazdowych cyrkach, czy też teatrzykach osobliwości były wielką
atrakcją, przez co zyskiwały sławę, a także dużo zarabiały. Nie trudno
było spotkać kobietę z brodą, człowieka – wilka, niedźwiedzia, czy kobietę – małpę. Ich wygląd spowodowany był rzadką chorobą zwaną hipertrochyzą,
czyli zespół nadmiernego owłosienia. Jest ona dziedziczna, dlatego też
może na nią cierpieć cała rodzina. Tak też jest w przypadku
meksykańskiej rodziny Gomez, w której ta przypadłość wystąpiła nawet w
szóstym pokoleniu z kolei. Z 32 krewnych aż połowa została obdarzona
przez naturę nadmiernym owłosieniem. W tej chorobie owłosienie pokrywa
całe ciało, włącznie z uszami, nosem i wargami. Zazwyczaj wolne pozostają wnętrza dłoni oraz podeszwy stóp.
Jedną
z bardziej znanych owłosionych gwiazd teatrów osobliwości był urodzony w 1890r., który z racji tego, że wyglądem przypominał lwa,
przyjął pseudonim „Lionel”. Bibrowski występując w
znanym cyrku Barnuma, stał się sławny w całej Europie, a także Ameryce.
Nie tylko budził ciekawość swoim wyglądem, ale zadziwiał też swoją
inteligencją, kulturą. Zawsze był uprzejmy, dobrze ubrany, kulturalny,
wykształcony, znał podobno 5 języków. Równie niezwykłą
postacią była Julia Pastrana, kobieta – małpa żyjąca około połowy XIX
wieku. Występowała w eleganckich strojach, z modną fryzurą. Była
inteligentna, potrafiła mówić w kilku językach. W trakcie swoich
występów tańczyła, śpiewała piosenki po hiszpańsku i angielsku, a po
pokazie każdy mógł nie tylko z nią porozmawiać, ale także dotknąć jej
bujnej brody oraz owłosionych policzków.
Innym przypadkiem jest Johnny Eckhardt , który nigdy
nie pozwolił by traktowano go jako obiekt teatru osobliwości. Urodził
się on w 1911r., w Baltimore, jako jeden z bliźniaków. Johnny wyglądał
jak złamana lalka, jego sylwetka kończyła się tam, gdzie, powinny być
biodra. Choć był jedynym żyjącym pół chłopcem, to nigdy nie czuł się
skrzywdzony przez los i żył pełnią życia. Mimo swojego wzrostu, 46 centymetrów i poruszaniu się na rękach funkcjonował jak każdy „normalny” człowiek i rozwijał swoje marzenia. Był dyrygentem, muzykiem, grał na trąbce, artystą cyrkowcem, fotografem, pływakiem,
iluzjonistą, operatorem kamery, podróżnikiem, a nawet kierowcą
wyścigowym. Pracował również jako konduktor, a także zagrał w dwóch
filmach. Nic dziwnego, że nazywano go człowiekiem Renesansu. Określano
go „najwspanialszą pomyłką natury”, odmieńcem, dziwolągiem, który pomimo swego kalectwa był bardziej szczęśliwy i spełniony w życiu niż niejeden „normalny” człowiek.
Niezwyczajność, inność od wieków budziła strach, wstręt, bądź
ciekawość aż do tego stopnia, że w XIX wieku wykorzystywanie ludzi
uznanych za dziwolągów, potworów, odmieńców stało się masowe. Po
Europie, a zwłaszcza po Stanach Zjednoczonych wędrowały dziesiątki
objazdowych pokazów, w których główną atrakcją były osoby zniekształcone
przez chorobę. Wśród ludzi cieszących się największą popularnością był
na przykład gigant z bagien, człowiek – szkielet, grające i śpiewające siostry syjamskie, kobieta – goryl, bezręki i beznogi człowiek
– gąsienica, czy też syreny z Fidżi. Część z nich z chęcią
uczestniczyła w przemyśle rozrywkowym, dzięki któremu miała na swoje
utrzymanie. Jednak niektórzy z nich do występowania na scenie byli
zmuszani przez swoją rodzinę i opiekunów. Natomiast gdy już nie byli
potrzebni trafiali na ulicę, bądź do przytułków, gdzie budzili strach i
obrzydzenie.
Osoby chore by móc „normalnie” żyć, codziennie zmagają się ze swoimi
słabościami i pokonują przeciwności losu. Tym samym nieraz udowadniają,
że o wartości człowieka nie świadczy wygląd, tylko jego wnętrze,
charakter i rozum, które sprawiają, że jest on wyjątkowy.
Źródło: www.tajemnicemedycyny.pl
|
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz