Kanikuła
Już się lipy rozsiadły jak grube sąsiadki,
Szepczą w niebo pacierze miodowym zapachem
Lub brzękiem pszczół plotkują nad rozgrzanym dachem
Strojne jak na odpuście w swoje blade kwiatki.
Mamy to nasze lato zastygłe w bursztynie,
Zamknięte w szklanych słojach na drewnianych półkach,
Rozświergotane w wróblach i smagłych jaskółkach
Z nadzieją, że tym razem tak szybko nie minie.
I choć nam czoło perli pot przy żniwnym trudzie
Lubimy czas bogaty zbożami w spichlerzach,
Bo dla zapachu chleba rąk do pracy nie żal.
Jesteśmy dla tej ziemi - zwykli, prości ludzie.
Odejdzie ciche lato z bocianim odlotem,
Z szpaków czarnym sejmikiem na skoszonej łące
Cieszmy się jeszcze wodą i gorącym słońcem
Długimi dniami naszej kanikuły złotej.
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz