W restauracji kelner podchodzi do gości i pyta:
- Jak państwo znajdują nasz schabowy?
Na to mąż:
- Dziękujemy, żona już znalazła, a ja jak jeszcze trochę pogrzebie w ziemniakach to też może znajdę.
Gość do kelnera:
- Poproszę befsztyk.
- Nie ma.
- Poproszę kotlet schabowy.
- Nie ma.
- To może jajecznicę.
- Nie ma.
- W takim razie poproszę mój płaszcz!
Kelner spogląda na wieszak i mówi:
- Przykro mi, ale też już nie ma.
W restauracji.
- Kelner, poproszę sardynki!
- Oczywiście, szanowny panie. A jakie sobie pan życzy: portugalskie, hiszpańskie, francuskie...?
- Wszystko mi jedno. Przecież nie będę z nimi rozmawiał!.
Obcokrajowiec przy wejściu do warszawskiej restauracji znajduje
wywieszkę: "Tu się mówi po angielsku". Wchodzi do środka i próbuje
dogadać się po angielsku z kelnerem, lecz ten nic nie rozumie. Z takim
samym skutkiem usiłuje porozumieć się z kierownikiem lokalu. W końcu
łamaną polszczyzną pyta:
- Więc kto tu rozmawia po angielsku?!
- Goście, proszę pana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz