Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 17 lutego 2015

Kulinaria na wesoło

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmtsiGmnJLK8y2tKd2xDB-jVRAbb4rmRNcYGe4YRhOHsacsMpi-w9vOeQ8NpSBTzbsGwZWc2_7Wl2Dc59gxLBRiSTiUEoo-SFOVsg1zaXlSnlMs44S4gMlwGLW7Xf3fdmQpFS2EGGfdpIK/s1600/1892815-love_animals1.jpg

W restauracji kelner podchodzi do gości i pyta:
- Jak państwo znajdują nasz schabowy?
Na to mąż:
- Dziękujemy, żona już znalazła, a ja jak jeszcze trochę pogrzebie w ziemniakach to też może znajdę.



Gość do kelnera:
- Poproszę befsztyk.
- Nie ma.
- Poproszę kotlet schabowy.
- Nie ma.
- To może jajecznicę.
- Nie ma.
- W takim razie poproszę mój płaszcz!
Kelner spogląda na wieszak i mówi:
- Przykro mi, ale też już nie ma.



W restauracji.
- Kelner, poproszę sardynki!
- Oczywiście, szanowny panie. A jakie sobie pan życzy: portugalskie, hiszpańskie, francuskie...?
- Wszystko mi jedno. Przecież nie będę z nimi rozmawiał!.


Obcokrajowiec przy wejściu do warszawskiej restauracji znajduje wywieszkę: "Tu się mówi po angielsku". Wchodzi do środka i próbuje dogadać się po angielsku z kelnerem, lecz ten nic nie rozumie. Z takim samym skutkiem usiłuje porozumieć się z kierownikiem lokalu. W końcu łamaną polszczyzną pyta:
- Więc kto tu rozmawia po angielsku?!
- Goście, proszę pana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz